O Cyprianie
Działo się to dawno temu, zanim świat usłyszał cokolwiek o aerostatach i samolotach. W czerwonym Klasztorze nad Dunajcem żył brat Cyprian, mąż wielce uczony, ale duchem niespokojny, który długo przemyśliwał nad sposobem latania w powietrzu.
Obserwował życie orłów i wkrótce sporządził skrzydła, na których pewnej księżycowej nocy wzniósł się ze szczytu murów klasztornych na wierzchołek góry Trzy Korony. Prowadziła go w przestworzach zjawa cudnej pasterki, którą mu we śnie pokazał w lustrzanym odbiciu szatan, przebrany za anioła.
Po udanym pierwszym locie Cyprian wrócił do klasztoru i tu miał ponownie sen, w którym zjawili się mu prawdziwi aniołowie, przestrzegając go przed dalszymi próbami latania. Nadaremnie jednak. Pewnej ciemnej nocy wyniósł Cyprian swoje skrzydła na wierzchołek Trzech Koron i uniósł się na nich, lecąc w stronę południową (inne źródła podają że działo się to w 1753 roku). Tak dotarł do Tatr, przy sprzyjającym wietrze. Gdy przelatywał nad Morskim Okiem, ujrzał go Anioł i poraziwszy go błyskawicą, strącił w przepaść, nad brzeg jeziora. W tym miejscu zamieniony w skałę podobną do ludzkiej postaci w mnisim kapturze stoi brat Cyprian do dziś i pilnuje z rozkazu anioła skarbów ukrytych pod ziemią. Gdy nadciąga burza, mnich zasnuwa się chmurami i zrzuca kamienie na natręta, który o tym czasie zjawia się w górach. Inni powiadają, że to nie było tak, że to morska boginka zakochała się w przelatującym mnichu i aby go mieć stale przy sobie, zaklęła go w głaz.